niedziela, 22 marca 2015

Oblewanie Perperuny (Perun)

Perunowej passy ciąg dalszy. "Oblewanie Perperuny" to piwo, które zalegało ponad tydzień w mojej lodówce, zanim wreszcie zebrałem sie do degustacji. Taki już los piwa w moim domu - albo zostaje wypite od razu, albo ląduje na lodzie... Przyszła wiosna, postanowiłem więc uczcić to napitkiem pasującym do okazji. Ciemne i ciężkie potwory idą w kąt, czas na coś lekkiego i poprawiającego humor - a co może pasować bardziej, niż lekki wyrób spod patronatu wiosenno-letniej, deszczowej bogini?

Tak, w tle są decoupage'owe jajka. Jare gody przecie...
Chyba już nie muszę nikogo uświadamiać, że do Peruna czuję wielką sympatię i zawsze wiążę duże nadzieje z piwami wychodzącymi spod ręki Adama Czogalli. Nie inaczej było tym razem. Po solidnym "Lichu" i rewelacyjnym "Strzale" przyszedł czas na coś łagodniejszego i mniej agresywnego. "Perperuna" jest, według opisu, piwem w stylu Belgian Pale Ale - raczej delikatniej chmielonym, a bogatszym w warstwie słodowej, ale równocześnie niezbyt ciężkim (13% ekstraktu).

"PERPERUNA to towarzyszka PERUNA, niewiasta o bujnych, rudych włosach." (cytat ze strony Browaru Perun)
Po otwarciu z butelki napływają aromaty przyprawowe i lekko owocowe. Uwydatniają się po przelaniu do szkła, nabierają nieco kwaskowatego odcienia - jakby goździki? Piwo ma przepięknie bursztynowy kolor, jest mętne, a niewielka warstwa piany szybko ucieka bez śladu. Pierwszy łyk wita solidną słodowością, z owocowo-kwiatowymi nutami i znów odrobiną przypraw. Piwo przelewa się przyjemnie po języku, nie jest wodniste, ale konkretnie orzeźwia przy małym nagazowaniu. Dopiero po kilku łykach z tyłu gardła odzywa się lekkie ciepło alkoholu. Wielu fanów monstrualnie nachmielonych i wysokoekstraktowych Kwiatów Piwnej Rewolucji pewnie uznałoby "Oblewanie Perperuny" za piwo mdłe i bez wyrazu. Dla mnie to piwo subtelne, eleganckie... i nieco wymagające, co rekompensuje świetną pijalnością. Żałuję, że miałem w domu tylko jedną butelkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz