sobota, 21 marca 2015

Warszawski Festiwal Polityczny

Wybieracie się na Warszawski Festiwal Piwa? Ja mam takie plany, choć jeszcze nie kupiłem wejściówki. Na szczęście zapowiada się, że będzie dużo wolnego miejsca dla Piwnego Miśka, bo mnóstwo ludzi odwołało swoją obecność. Powód? Patronem medialnym imprezy została Gazeta Wyborcza.

Na facebookowej stronie WFP rozpętało się od razu piekło, czy raczej nasze swojskie piekiełko. Prawdziwi Polacy na potęgę odwołują swój udział, "bo piwo z pejsem nie idzie w parze", "bo napiją się w domu bez pomocy szechterówki", "bo żaden Polski Birofil nie weźmie w tym udziału" - to autentyczne wypowiedzi w komentarzach do niusa. Niebywałe - Gadzinówka Wybiórcza śmiała skalać obecnością święty przybytek piwa (notabene - stadion Legii). Wredne żydobolszewioreptiliońskie macki wpełzły do kegów i zatruły boski napój fluidami masowej kontroli umysłów oraz trucizną powodującą powolne rozmiękczanie wątroby i mózgu!

Dobra, kochani, pośmialiśmy się trochę, a teraz na serio. To nie pierwszy raz, kiedy piwo zostaje upolitycznione. W Polsce polityka wpycha się wszędzie. Nieważne, czy tego chcemy, czy nie, polityka wtrąci się do twojego łóżka, autobusu, wózka dziecięcego, nie oszczędzi nawet twojego kota i złotej rybki. Nawet piwo nie jest bezpieczne. Legendarne już polityczne przepychanki dookoła BRJ są tego dobrym przykładem.

Nie znającym mnie aż tak dobrze wyjaśnię od razu, że owszem - nie cierpię BRJ i nie kupuję żadnego piwa z browarów pana Jakubiaka. Nie wynika to z postawy politycznej. Zacząłem bojkotować BRJ po "aferze z Grand Prix", a dodatkowo moją niechęć do marki wzmaga to, że zamiast skupić się na jakości piwa, stawia na ekspansję biznesową i angażuje się... właśnie, w politykę.
Żeby nie było - równie niechętnie patrzę na ludzi z drugiej strony, którzy głośno krzyczeli i wylewali Ciechana do kanału w odpowiedzi na homofobiczne wypowiedzi jego producenta. Robią dokładnie to samo, co pan Jakubiak, tylko w innych kolorach.

źródło: boli.blog.pl (18+)
Koniec dygresji, czas na mięcho. Zdaję sobie sprawę z tego, że GW jest medium, powiedzmy, niepopularnym. Sam rzadko ją czytuję, a jeśli już, to raczej interesują mnie konkretne artykuły, a nie całokształt papki, którą karmi swoich regularnych czytelników. Ale dokładnie to samo można powiedzieć o Rzeczypospolitej, o naszym Dzienniku, o Fakcie i Super Expressie. Tabloidyzacja prasy nastąpiła już dawno i nadal się pogłębia - nie ma już dobrych gazet, są tylko jawnie złe i te, które same się oszukują, że złe nie są. Każda głosi czyjąś linię ideową albo pisze po prostu to, za co jej płacą. Każdą czytają ludzie o jakimś światopoglądzie.
Ale czy to ma jakiekolwiek przełożenie na piwo? Jeśli się nie mylę, Warszawski Festiwal Piwa - podobnie jak inne festiwale, choćby odbywający się dwa tygodnie wcześniej BGM2 - to imprezy, których jedyną ideą jest szerzenie piwnej rewolucji. Poza tym są neutralne światopoglądowo i mają pełne prawo reklamować się tam, gdzie im najwygodniej. Baza czytelników GW jest olbrzymia, więc z marketingowego punktu widzenia patronat Agory jest rozwiązaniem bardzo sensownym. Ludzie nie lubiący GW powinni raczej chwilę pomyśleć, po czym - jeśli mają jakąkolwiek moc sprawczą - zorganizować dla WFP patronaty gazet z innych opcji. Nie wierzę, że nie da się tego zrobić. Niestety, Polacy mają naturalną tendencję do narzekania na problemy, zamiast ich rozwiązywania.

A teraz pytanie do was, rycerze klawiatury, którzy nie będziecie się pospolitować z pejsowatymi czytelnikami szechterówki oraz zobojętniałymi politycznie zombiakami mojego pokroju: czy wasza moralność jest aż tak absolutna? Czy, mając w ręku Imperial Red AIPA od Birbanta, odstawiliście ją z obrzydzeniem na półkę, bo na etykietce widniały niemoralne atrybuty i gorsząca historia BDSMowej dominy? Czy zbojkotowaliście Panzerfausta przed wypiciem choćby łyka, bo to nazwa nazistowskiej broni odpowiadającej za śmierć wielu Polaków? Czy gardzicie Bazyliszkiem za tęcze na etykietkach, a Olimpem za ledwo ocenzurowaną nagość i pogańskie nazewnictwo Demeter i Persefony? Jeśli nie, to jesteście hipokrytami. A jeśli tak - to czy rzeczywiście jesteście birofilami, czy tylko jedziecie na modzie na craftowe piwo, po drodze siejąc swoją nienawiścią?

A co, jeśli to piwo kupią dzieci?! Gorszyciele wy!
Piwo nie ma opcji politycznej ani światopoglądowej. Piwo nie dzieli się na lewicę i prawicę, nacjonalizm i kosmopolityzm, wiarę i ateizm czy jakiekolwiek inne ludzkie etykietki. Piwo dzieli się na górną i dolną fermentację, obie są słuszne i pełne różnorodności. Piwo ma coś dla każdego, a równocześnie nikogo do niczego nie zmusza. Uczmy się od piwa. Rykłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz