Podobno blogi "o wszystkim" nie są interesujące. Autorzy takich blogów ględzą, dają się poznać z różnych, niekoniecznie interesujących odbiorcę stron i generalnie – „na co to komu”. Lepiej poświęcić danego bloga konkretnemu tematowi, chociażby się to wiązało z rozmienianiem się na drobne – w końcu im szersze horyzonty, tym więcej tematów do poruszenia. Albo można nie rozdrabniać się, zamknąć się w tematyce, skupić się na jednym konkretnym hobby.
Podobno. Ale tak się składa, że mam olbrzymią ilość zainteresowań i taki bałagan w głowie, że trzymanie wszystkiego w jednym miejscu wydawało mi się dotąd najrozsądniejszym rozwiązaniem. Dopiero ostatnio kilka osób uświadomiło mi, że taki chaos nie idzie w parze z rozwojem, bo człowiek regularnie potyka się o własne śmieci. Stąd pomysł na wydzielenie Piwnego Miśka jako samodzielnego bytu.
Kim jest Piwny Misiek? Najkrócej rzecz ujmując, to taki zwierz, który od dobrych kilku lat miał opory przed powszechnymi na rynku produktami piwopodobnymi, a którego półtora roku temu los rzucił w objęcia piwnej rewolucji. Piwa regionalne, importowane i rzemieślnicze okazały się fascynującym, nowym światem, w którym Misiek porusza się nadal trochę po omacku, kierując się bardziej instynktem i żądzą nowych doświadczeń, niż jakimikolwiek sztywnymi regułami.
Dlatego jeśli spodziewaliście się wynurzeń piwnego eksperta, to muszę was zawieść: jestem nowicjuszem. Wiem już zbyt wiele, żeby uznawać się za laika, ale zbyt mało, by zasługiwać na miano znawcy piwa. Nie jestem sensorykiem (może kiedyś) ani piwowarem (chociaż, może już w tym roku…). Jestem po prostu piwoszem, który szuka nowych smaków i chce się z wami podzielić swoimi małymi odkryciami. A ponieważ mam szczęście pracować w sklepie z piwem i czasem udaje mi się położyć łapę na czymś ciekawym – mam nadzieję, że od czasu do czasu tu zajrzycie.
Moje dotychczasowe przygody z piwem możecie znaleźć na moim drugim blogu, który odtąd poświęcony będzie innym tematom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz